Był kwadrans po północy. Życie w Los Angeles dopiero
zaczynało rozkwitać. Osoby, które miały jakiekolwiek znaczenie właśnie teraz
wypełzały ze swoich schronień. Jakiś facet otoczony panienkami rozpoznał ich.
Pytał o radio, a raczej zajście w nim. McKagan nie miał ochoty wysłuchiwać tych
gadek. Czuł, że coś wisi w powietrzu i tego wieczoru coś się stanie. Nie był
pewny co, po prostu każda komórka w jego ciele podpowiadała mu coś.
poniedziałek, 4 lipca 2016
środa, 4 maja 2016
Rozdział 3
"Strzępy"
Los Angeles… Miasto o niezliczonej ilości twarzy. Dla
jednych jego brudne ulice są schronieniem przed światem, inni na nich konają.
Często nieświadomi niebezpieczeństw „wieśniacy” ściągają do niego, mając
nadzieje na nowe, lepsze życie. Przeważnie dziewczyny stają się kurwami, a
faceci dilerami sprzedającymi tani syf, którego większą część pochłaniają sami.
Cynthia właśnie obudziła się ze snu. Była wyczerpana. Na
szczęście cały czas siedziała na fotelu tira, obok grubego kierowcy w
przepoconym podkoszulku. Nic nie wskazywało, aby dobierał się do niej, o co
martwiła się najbardziej.
niedziela, 21 lutego 2016
Rozdział 2
"Tupu-tupu"
Dla Joanne Isbell
Po całym domu roznosił się dziki tupot. McKagan zerknął na zegarek. Kilka minut po czwartej nad ranem. Przekręcił się na drugi bok. Wciąż spał sam w łóżku. Nie robił już sobie nadziei, że będzie z Vivien jak dawniej, ale hej! Mieli zacząć wszystko od nowa. Jak te dwa popieprzeńce (Rudy i Caroline) są w stanie żyć w zgodzie, to czemu on nie może?
Z rozmyślań wyrwał go głośny trzask.
- Co do chuja… - mruknął pod nosem i usiadł na łóżku.
Dla Joanne Isbell
Po całym domu roznosił się dziki tupot. McKagan zerknął na zegarek. Kilka minut po czwartej nad ranem. Przekręcił się na drugi bok. Wciąż spał sam w łóżku. Nie robił już sobie nadziei, że będzie z Vivien jak dawniej, ale hej! Mieli zacząć wszystko od nowa. Jak te dwa popieprzeńce (Rudy i Caroline) są w stanie żyć w zgodzie, to czemu on nie może?
Z rozmyślań wyrwał go głośny trzask.
- Co do chuja… - mruknął pod nosem i usiadł na łóżku.
niedziela, 7 lutego 2016
Rozdział 1
"Sielanka nie potrwa długo"
Był późny wieczór. Jak na tę porę doby było spokojnie. Wszyscy oprócz Amy, która z wiadomych powodów nie mogła być w domu, siedzieli w ich malutkim saloniku na starych zniszczonych meblach i robili burzę mózgu.
Nikt nie krzyczał, nikt nie pił, nikt nie był naćpany. Axl i Caroline dali sobie ostatnią szansę. Po tym całym przeklętym wypadku wszystko się zmieniło. Co prawda, Amy się wybudziła, ale Caroline nie jest tą samą dziewczyną, która potrafiła przepić niejednego chłopa, a w ich malutkim domku przestało być tak wesoło jak było dawniej. Każdy miał swoje problemy na głowie. Zespołowi jaki tworzyli szło coraz lepiej, ale ich życie osobiste było ruiną.
Był późny wieczór. Jak na tę porę doby było spokojnie. Wszyscy oprócz Amy, która z wiadomych powodów nie mogła być w domu, siedzieli w ich malutkim saloniku na starych zniszczonych meblach i robili burzę mózgu.
Nikt nie krzyczał, nikt nie pił, nikt nie był naćpany. Axl i Caroline dali sobie ostatnią szansę. Po tym całym przeklętym wypadku wszystko się zmieniło. Co prawda, Amy się wybudziła, ale Caroline nie jest tą samą dziewczyną, która potrafiła przepić niejednego chłopa, a w ich malutkim domku przestało być tak wesoło jak było dawniej. Każdy miał swoje problemy na głowie. Zespołowi jaki tworzyli szło coraz lepiej, ale ich życie osobiste było ruiną.
sobota, 6 lutego 2016
Prolog
- O mój Boże... - mruknął z wrażenia Duff.
Basista jako pierwszy wysiadł z autobusu. Zaraz za nim wytoczył się Axl, Slash, Steven i Izzy. Tak, to właśnie tutaj. Tego miejsca nie można pomylić z żadnym innym. Cały zespół stanął w jednej linii i z otwartymi ustami podziwiali budynek przed jakim właśnie się znajdowali. Wreszcie poczuli, że cała ich praca nie poszła na marne, że mimo reputacji pijaków, są w stanie coś osiągnąć, a to coś będzie gigantycznych rozmiarów. W tamtej chwili jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że zajdą tak daleko. Ot, zwykła grupka długowłosych przyjaciół bawiących się w zespół.
W tamtej chwili zapomnieli o wszystkich zmartwieniach związanych z wypadkiem, policją, Amy... Stali kurwa przed pieprzonym Geffenem!
Basista jako pierwszy wysiadł z autobusu. Zaraz za nim wytoczył się Axl, Slash, Steven i Izzy. Tak, to właśnie tutaj. Tego miejsca nie można pomylić z żadnym innym. Cały zespół stanął w jednej linii i z otwartymi ustami podziwiali budynek przed jakim właśnie się znajdowali. Wreszcie poczuli, że cała ich praca nie poszła na marne, że mimo reputacji pijaków, są w stanie coś osiągnąć, a to coś będzie gigantycznych rozmiarów. W tamtej chwili jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że zajdą tak daleko. Ot, zwykła grupka długowłosych przyjaciół bawiących się w zespół.
W tamtej chwili zapomnieli o wszystkich zmartwieniach związanych z wypadkiem, policją, Amy... Stali kurwa przed pieprzonym Geffenem!
Kulawe dzień dobry, czyli jeszcze żyję
Przez pewne sytuacje, niezależne ode mnie, zniknęłam na długi czas z internetu, a co za tym idzie – przestałam pisać. Kto chce mnie zbić to śmiało.
Dla osób które nie wiedzą, bo są tu pierwszy raz: mam bloga z zakończonym opowiadaniem. Zaczynam pisać drugie! Osoby, które mnie kiedyś czytały, o ile jeszcze pamiętają, może się ucieszą z powrotu Gunsowej aka Matrix aka Mad XD
Dla osób które nie wiedzą, bo są tu pierwszy raz: mam bloga z zakończonym opowiadaniem. Zaczynam pisać drugie! Osoby, które mnie kiedyś czytały, o ile jeszcze pamiętają, może się ucieszą z powrotu Gunsowej aka Matrix aka Mad XD
Subskrybuj:
Posty (Atom)