Był kwadrans po północy. Życie w Los Angeles dopiero
zaczynało rozkwitać. Osoby, które miały jakiekolwiek znaczenie właśnie teraz
wypełzały ze swoich schronień. Jakiś facet otoczony panienkami rozpoznał ich.
Pytał o radio, a raczej zajście w nim. McKagan nie miał ochoty wysłuchiwać tych
gadek. Czuł, że coś wisi w powietrzu i tego wieczoru coś się stanie. Nie był
pewny co, po prostu każda komórka w jego ciele podpowiadała mu coś.